Dom w Białymstoku, w którym dziś gościmy, został starannie skrojony na miarę oczekiwań inwestorów – pary z trzema synami. Bryła budynku przypomina wille z rejonów, w których właścicielka spędziła wcześniej wiele lat. W jaki sposób? Przy 240 m2 powierzchni ma układ parterowy, a wysokie na 3,4 m pomieszczenia otwierają się na otoczenie dużymi oknami.
Skrystalizowane oczekiwania inwestorki wyraźnie zaznaczyły się też w aranżacji wnętrz. – Mojej klientce zależało przede wszystkim na kwestiach użytkowych. Jeszcze przed nawiązaniem kontaktu starannie przemyślała układ funkcjonalny z maksymalnie otwartą, przestronną i jasną przestrzenią wspólną – relacjonuje Marta Drzymała z pracowni Mum Studio. – Inwestorka miała też gotowe wyobrażenia o stronie wizualnej domu. Była zdecydowana na zastosowanie betonu, chciała też wprowadzić tu metalowo-szklane drzwi w stylu loftowym, jak w jednym z wcześniejszych mieszkań. A dla projektu salonu szczególne znaczenie miał wyszukany przez nią portret – wspomina architektka.
Obraz, który określił koloryt i nadał charakter wypoczynkowej części salonu, ma ciekawą historię. To fotografia odbita na szczotkowanej blasze. Właścicielka natrafiła na nią raz i drugi, gdy oglądała w internecie zdjęcia wnętrz. Kiedy zdecydowała się kupić egzemplarz, musiała zadać sobie wiele trudu, aby znaleźć źródło. Po kilku tygodniach poszukiwań wirtualny ślad doprowadził ją do małego holenderskiego miasteczka. Wtedy okazało się, że... nie ma możliwości wysyłki do Polski! Sprawę uratował lokalny przewoźnik, dzięki któremu niemały format dotarł bezpiecznie do Białegostoku. Przy nim zacznijmy naszą wizytę.
Oczy szeroko zamknięte. Salon
– Rzadko się zdarzają wnętrza osnute w całości wokół jednego elementu. W tym przypadku było to ważne dla inwestorki, ale też korzystne dla projektu – mówi Marta Drzymała. Portret został uwydatniony na ciemnej ścianie. Jego głęboką kolorystykę podkreśliło też szenilowe obicie sofy w starannie dobranym, stonowanym odcieniu ciemnej zieleni. W tle kanapy stanął stalowy regał z lekko połyskującym wykończeniem tytanowym, którego faktura dobrze współgra ze stalową płytą obrazu.
Interesujący obiekt możemy dostrzec również naprzeciwko. Zgodnie z życzeniem inwestorów znalazł się tu dużych rozmiarów telewizor, za radą Marty Drzymały z Mum Studio umieszczony na bocznej ścianie. Ekran zyskał unikatową oprawę wykonaną z naturalnej skóry. – Budzi u właścicielki skojarzenia z Afryką, łączy się także z pamiątkami umieszczonymi w gabinecie – zaznacza architektka.
Co ciekawe, materiał ten powraca także w niezwykłej lampie, która przypomina krople rosy na trawie. Ręcznie dmuchane szklane klosze umieszczone są na skórzanych pasach. Prototyp tego modelu architektka zobaczyła na targach Euroluce w Mediolanie. Przekonała inwestorkę, że warto zaczekać na dostarczenie egzemplarza – aż 9 miesięcy. Efekt, jaki zapewnia szlachetne połączenie szkła i skóry, to kolejna wspaniała nagroda za cierpliwość.
Zespół reprezentacyjny. Jadalnia
Jadalnia jest widoczna od drzwi wejściowych. – Skoro wita domowników i gości, musiała otrzymać wyjątkowo efektowną oprawę – podkreśla architektka z Mum Studio. Stanął tu bardzo duży stół, a nad nim zawisła rzeźbiarska lampa. Ma pokaźne rozmiary, gdyż drobniejsze modele ginęły w tak rozległej otwartej przestrzeni. Forma wykonana z tłoczonej blachy nawiązuje do wielu dzieł sztuki obecnych w domu. Od strony wejścia zapowiada ją kinkiet z tej samej kolekcji, umieszczony na ścianie holu.
Stół otoczyły wyściełane krzesła. Zostały kupione w formie gotowej, a później… obite na nowo w pracowni tapicerskiej w Białymstoku, aby harmonizowały z pokryciem sofy. Z boku stanął włoski bufet, który jak ulał pasuje do tego wnętrza. Fronty z efektem przypominającym rozpływającą się farbę świetnie łączą się kolorystycznie z posadzką w estetyce betonu, z kolei blat i boki ze stali pokrytej tytanem – z umieszczonym za kanapą regałem. Podobnych przejawów spójności projektu wyczulone oko dostrzeże wokół więcej.
Głębia smaku. Kuchnia
– Sposób rozwiązania kuchni, a zwłaszcza relacja tej strefy do całości salonu, to jeden z moich ulubionych elementów projektu – mówi z uśmiechem Marta Drzymała. Fornirowane meble z bardzo pojemnymi szafkami zachwycają fakturą naturalnego drewna, a za sprawą ciemnej barwy harmonizują z portretem. Na blacie i na ścianie powyżej znalazł się z kolei spiek kwarcowy, naśladujący kamień z delikatnym żyłkowaniem. Ten materiał ma nieocenione w kuchni wysokie walory użytkowe, a jednocześnie pozwala uzyskać blat o wąskiej, minimalistycznej krawędzi.
W pasie szafek nad blatem architektka asymetrycznie wprowadziła trzy witryny. Szafki te tworzą interesujący dialog ze sprzętami AGD (kuchenką mikrofalową i piekarnikiem z lewej strony, a wysoką winiarką – po prawej). Przede wszystkim jednak za sprawą wewnętrznego oświetlenia pomagają kreować przytulną atmosferę nie tylko w kuchni, ale w całej przestrzeni dziennej.
Temu samemu celowi służy minimalistyczna lampa oświetlająca wyspę kuchenną. Gdy kolacja w rodzinnym gronie albo spotkanie z przyjaciółmi przenosi się tutaj (a to częsty scenariusz wieczoru), z cienkiej rurki spływa w dół ciepłe, miękkie światło. Ku wyspie warto skierować się tym bardziej, że w jej skrajnej części znalazł się barek z kieliszkami i mocniejszymi trunkami. Tylko domownicy wiedzą, że we wnęce za winiarką kryje się przejście do praktycznej spiżarni.
Gablotka z pamiątkami. Gabinet
Najbardziej prywatną częścią przestrzeni dziennej jest gabinet pani domu. – Poprzez dwoje szklanych, loftowych drzwi łączy jadalnię z holem. Jego wnętrze dobrze widać więc od wejścia, jednak w razie potrzeby panuje tu sprzyjająca pracy cisza – zwraca uwagę Marta Drzymała.
Ku krainie snów. Hol
Osią prywatnej części domu jest korytarz, który zarazem zapowiada nastrój sypialni. – Miał wprowadzać w atmosferę relaksu. Jednocześnie zależało mi, by w odbiorze wnętrza nie dominował rząd drzwi. Trzeba też było odwrócić uwagę od nieproporcjonalnej tu wysokości pomieszczenia – mówi Marta Drzymała. Rozwiązanie znalazła w tapecie, która kolorystycznie nawiązuje do podłogi utrzymanej w estetyce betonu (tej samej we wszystkich pomieszczeniach poza sypialniami), ale za sprawą wzoru przenosi w świat baśni. Dla uzyskanego efektu ważne było zastosowanie zlicowanych ze ścianą drzwi typu secret.
Światła nocy. Strefa master
– To drugie obok kuchni moje ulubione pomieszczenie w tym domu – mówi Marta Drzymała, gdy prowadzi nas do strefy master. Przestrzeń tę tworzy sypialnia z przejściem do garderoby, a następnie do łazienki. Całość zanurzona jest w ciemniejszych barwach, a przez to przytulniejsza. Tym bardziej, że liczne lampy pozwalają tu uzyskiwać zróżnicowane efekty świetlne. Na plan pierwszy wysuwa się ogromny stalowy żyrandol. Towarzyszą mu dyskretne listwy podświetlające tapetę za zagłówkiem łóżka (pokrytym, dodajmy, skórą o matowym wykończeniu). Światło igra też w przydymionych, brązowawych lustrach po obu bokach mebla. Migotliwe tafle sprawiają, że w magiczny sposób przybywa tu przestrzeni.
Drzwi z sypialni do garderoby (szklano-metalowe, jak te z gabinetu) umieszczone są w ścianie w całości pokrytej ciemnym fornirem. Ten sam materiał określa charakter i kolorystykę całego pomieszczenia. To kolejny trafny pomysł na wykreowanie w strefie master odczucia większej przestronności i zarazem ciepła.
Podobną estetykę znajdziemy także w łazience. Ciekawym zabiegiem jest zastosowanie tu na ścianie gresu układanego w jodełkę – w nawiązaniu do drewnianej podłogi z sypialni. Walory dekoracyjne tej okładziny uwydatnia sączące się z góry światło. Ścianka prysznicowa nawiązuje z kolei do loftowych drzwi, choć w trosce o odczucie prywatności architektka zastosowała tu szkło dymione. Wraca także znany nam z kuchni i z garderoby fornir, a spiek na blacie ma przetarcia jak spatynowany metal. W tym tak bliskim, oswojonym otoczeniu można swobodnie zrelaksować się w wolnostojącej wannie.
Narybek. Łazienka dzieci
Zupełnie inny nastrój znajdziemy w dostępnej z holu łazience dzieci. Charakter nadaje jej grafika zaprojektowana specjalnie w to miejsce w oparciu o wytyczne od samych młodych użytkowników. Aby szybko się nie opatrzyła, wybór padł na nietypowy motyw morski utrzymany w bogatej gamie barw. Jak w całym domu równie ważna, co sfera wizualna, jest funkcjonalność. – Każdy z trzech chłopców ma swoją szafkę, a w niej półki na ręczniki i kosz na rzeczy do prania, z kolei wyżej, za lustrem, półeczki na kosmetyki. To rozwiązanie sprzyja nauce utrzymywania porządku, na czym bardzo zależało mamie – objaśnia Marta Drzymała z Mum Studio.
Uporządkowanie cechowało też cały proces projektowy. – Dzięki zdecydowaniu inwestorki współpraca szła szybko, sprawnie i bardzo przyjemnie. Klientka miała do mnie duże zaufanie, zapewne dlatego, że obie szybko złapałyśmy wspólną falę – podkreśla architektka. Efekty można podziwiać na zdjęciach.
Projekt: Marta Drzymała / MUM Studio
Stylizacja: Agnieszka Możdżer
Zdjęcia: Yassen Hristov
Czas generowania strony: -1734504590,13s