To ciekawie zaaranżowane mieszkanie na warszawskim Mokotowie powstało z miłości do przedwojennych kamienic, ale też do… wygody. Para młodych właścicieli zdecydowała się zamieszkać w nowo wybudowanym apartamentowcu, z windą, nowoczesną klatką schodową i wszystkimi udogodnieniami, które zwykle proponuje tak zwane mieszkanie od dewelopera. Tym bardziej, że poza ich dwójką lokatorem nowego „M” jest również ich kilkuletni synek. Postanowili jednak, że przeniosą do współczesnej architektury klimat dawnych wnętrz. Żeby jednak zrobić to tak jak trzeba potrzebowali rady profesjonalistki. Zwrócili się z prośbą o urządzenie mieszkania do projektantki wnętrz Barbary Godawskiej z warszawskiej pracowni iHome Studio. Widzieli wcześniej projekty Basi i spodobało im się jak wdzięcznie i z wielkim wyczuciem potrafi łączyć w zaprojektowanych przez siebie aranżacjach nowoczesność i klasykę. A im właśnie o to chodziło.
86 metrów to całkiem spora przestrzeń dla trzech osób. Udało się więc bez problemu „wykroić” na niej cztery pokoje, otwartą na salon kuchnię, dwie łazienki, pralnię i hol. Mieszkanie zostało podzielone na strefę dzienną, dostępną dla rodziny i odwiedzających ich gości, oraz część prywatną, do której mają wstęp tylko jej mieszkańcy. Przestrzeń, w której młode małżeństwo lubi spędzać wspólnie czas, często w gronie rodziny i przyjaciół, jest salon połączony z kuchnią. Jasny, dobrze doświetlony przez duże okna, przez które latem przez cały dzień zagląda słońce. Został tak sprytnie rozwiązany, że znalazło się w nim miejsce i na kąt do relaksu, i na jadalnię. Przez telewizorem stanęła duża, miękka sofa. To centrum dowodzenia, z którego w leniwe weekendowe wieczory cała trójka uwielbia serfować po ulubionych kanałach z dobrymi filmami. A ponieważ na równi z filmem cenią sobie dobrą lekturę, nie wyobrażali sobie salonu bez choćby niewielkiej biblioteki na ścianie. Tuż obok przestrzeni do odpoczynku stanął biały okrągły stół jadalny z czterema tapicerowanymi krzesłami - to miejsce wspólnych posiłków. Stąd już tylko dwa kroki do kuchni, która została oryginalnie pomyślana. Właścicielom zależało na tym, żeby otworzyć ją na salon, który przez to optycznie się powiększy, ale równocześnie chcieli mieć możliwość odseparowanie miejsca do przygotowywania posiłków od reszty mieszkania, tak żeby kuchenne zapachy nie rozchodziły się po całym domu. Architektka wpadła na genialny pomysł, oddzielenia kuchni od salonu szklaną ścianą, a właściwie dużymi drzwiami ze szkła. Przeszklenia wykonano na zamówienie ze stalowych elementów malowanych proszkowo na czarno. Inspiracją były duże skrzynkowe drzwi jakie dawniej spotykano w przedwojennych kamienicach, ale w nowej, nieco uwspółcześnionej wersji. Drzwi można, kiedy jest taka potrzeba, zasunąć (dzięki temu nie zabierają cennego miejsca w salonie), a kuchnia i tak pozostaje widoczna, przestrzenie przenikają się sprawiając wrażenie dużego, niczym nie ograniczonego metrażu. Zabudowa meblowa w kuchni również została zrobiona na zamówienia. Białe, gładkie szafki, z delikatnie wyprofilowanymi frontami zestawiono z blatami z ciepłego drewna. Pomiędzy górnym a dolnym rzędem mebli pozostawiono odkrytą cegłę, którą poddano efektowi delikatnego postarzenia - to również jedno z tych rozwiązań, które ma nawiązywać do klimatu dawnych wnętrz. Na podłodze duże płyty kremowego gresu połączono z mniejszymi płytkami o historyzujących wzorach, które spięto piękną bordiurą. Daje to ciekawy efekt wzorzystego dywanu leżącego na gładkiej podłodze. Właściciele lubią przytulny nastrój kuchni, zwłaszcza kiedy spod sufitowych listew sztukateryjnych firmy NMC, sączy się delikatnie kameralne światło. Do części dziennej prowadzi hol, w którym zdecydowano się położyć na ścianach białe panele nawiązujące do dawnych boazerii. Dekorują je fotografie z architekturą oprawione w proste ramy. Na podłogach w holu oraz w pozostałych pomieszczeniach położono deski warstwowe marki Nobifloor zamówione w salonie z wyposażeniem wnętrz Dekorian Home. W części prywatnej właścicieli, w ich sypialni projektantka zdecydowała się zastosować podobnie rozwiązanie co w kuchni i w salonie. Przeszkloną ścianą ze stalowych profili, tym razem pomalowaną na biało, oddzieliła pokój od łazienki. A że łazienka jest bardzo efektowna, bo na życzenie pani domu stanęła w niej wolno stojąca wanna, a za nią ściana z piękną, dekoracyjną tapetą, aż się prosiło, żeby nie ukrywać jej za zamkniętymi drzwiami. Teraz można cieszyć nią oczy, a kiedy istnieje taka potrzeba zasunąć drzwi. Efektownym rozwiązaniem w sypialni jest tapicerowany tkaniną typu alcantara zagłówek, a właściwie ściana z miękkich paneli sięgających pod sam sufit. Właściciele nie wyobrażają sobie przespanej nocy bez wcześniej przeczytanej dobrej książki, a takie wygodne, ciepłe oparcie sprzyja czytaniu. Poza małymi lampkami spuszczonymi po bokach łóżka, dodatkowe, bardzo kameralne światło spływa spod sztukateryjnych listew sufitowych.
Tak oto, za sprawą pomysłowej, doświadczonej projektantki i współpracujących właścicieli, którzy dokładnie wiedzieli jaki efekt chcą osiągnąć, powstało niebanalne, eklektyczne wnętrze. Utrzymane w jasnej, neutralnej kolorystyce (ściany pomalowano na kolor przełamanej bieli kanadyjskimi farbami Para Paints z oferty firmy Dekorian Home), ciepłe i bezpretensjonalne. Tak jak chcieli właściciele udało się uzyskać klimat przedwojennego wnętrza, ale w nowoczesnej odsłonie.
Czas generowania strony: -1733351103,43s