Studiowaliśmy architekturę w Krakowie - na trzecim roku wyjechaliśmy na rok do Monachium, a później do Eindhoven w Holandii. Dużo pracowaliśmy na architekturze, ale były to raczej koncepcje, makiety i projekty. A my uznaliśmy, że chcielibyśmy zrobić coś więcej, coś „naprawdę”. Na studiach mieliśmy do dyspozycji super warsztat, wiec zaczęliśmy sami tworzyć. Michał zrobił jakiś mebel i zaczęliśmy wykonywać pojemniki na biurko, a później powstał notatnik z laserowo wycinaną okładką z mdf. Później nawiązaliśmy pierwsze kontakty ze sklepami i zaczęliśmy sprzedawać nasze autorskie notesy Studio of Basic Design z nadrukowanymi teksturami (drewno, marmur, beton). Wstrzeliliśmy się wtedy idealnie w modę na marmur: notesy cieszyły się dużym wzięciem. My natomiast, po dwóch latach, trochę zmęczyliśmy się tymi nadrukami - zrobiło się zbyt „trendy” i popkulturowo. Zmieniliśmy się: i my i klienci. Chcieliśmy iść bardziej pod prąd, założyć nową markę, pod którą w pełni się podpiszemy i będziemy z niej zadowoleni. Tak, po roku przygotowań, powstało Mleko Living.
Jaka jest filozofia Waszej marki Mleko Living? Czuć, że chodzi w niej o coś więcej niż zwykłe kreowanie przedmiotów.
Tak. Na kontrze do masowej kultury, która przekonuje nas nieustannie do nadmiaru, postanowiliśmy zrobić coś, co jest naturalne i proste. Nie chcieliśmy brać udziału w biegu o to, co jest akurat najbardziej popularne. Chcieliśmy proponować alternatywę dla otaczającej pstrokatości, krzykliwości, nadmiaru. Zależało nam na produktach, które stanowią tło naszych codziennych aktywności, gdzie kładziemy nacisk nie na rzecz samą w sobie, ale na to co można z nią robić, jak można spędzić czas przy wykorzystaniu tej rzeczy. Sami mieliśmy ten problem, że wiele rzeczy jest teraz celem samym w sobie. A my nie jesteśmy materialistami - nudzą nas przedmioty, które są w danej chwili modne. Wolimy rzeczy ponadczasowe, dobrej jakości, które można używać wiele lat, które ładnie się starzeją, dla których data powstania nie jest istotna.
Wyznajemy taką zasadę, że lepiej kupić coś rzadziej, świadomiej, na dłużej i używać ich częściej. Zauważyliśmy, że ludzie mają tendencję do udziwniania. Udziwnianie jest modne, ale jest na chwilę - a nam jednak nie o chwilę i nie o modę chodzi. Chcemy, aby koncepcja domu, którą kreujemy poprzez Mleko Living, tworzyła z niego miejsce do odpoczynku od zgiełku, reklam, hałasu, a nasze produkty dawały wytchnienie i tworzyły przyjazne środowisko do życia. Jesteśmy fanami prostoty. Mamy nadzieję, że są na świecie ludzie, którzy myślą i czują tak samo jak my.
Kto wymyślił nazwę Mleko Living? Jest naprawdę idealna dla Waszych produktów!
Historia zaczęła się kilka lat temu w Monachium, gdzie pewien Włoch uczył Kasię robić włoską kawę i pytał po niemiecku, trochę oburzony, czy na pewno chce ją z mlekiem. I tak mleko było jego pierwszym polskim słowem. Tak mu się spodobało, że cały czas chodził i powtarzał je z włoskim akcentem. Zapadło nam to w pamięć. Mleko to słowo, które bardzo ładnie, miękko brzmi, także za granicą, a zarazem zaznacza, skąd pochodzimy. Równocześnie jego znaczenie w pełni oddaje filozofię naszej firmy i naszych produktów codziennego użytku - proste, podstawowe, naturalne, gotowe do użycia same w sobie. Dodatek słowa living nawiązuje do stylu życia jaki wyznajemy i naszej marki skoncentrowanej na całości, na chwili, na życiu.
Skąd pomysł na przygodę z ceramiką? Dlaczego akurat ten materiał?
Wszystko zaczęło się na Dutch Design Week, gdzie trafiliśmy do pięknej pracowni ceramiki, w której dowiedzieliśmy się jak wygląda cały proces jej tworzenia. Strasznie nam się to wszystko spodobało, bo wydawało się dość proste (choć w rzeczywistości takie nie jest) i bardzo ładne. Lejąca się glina, barwniki, formy tak nas zauroczyły, że postanowiliśmy zacząć realizować nasze marzenie o nowej własnej marce. Zorganizowaliśmy miejsce do pracy i zrobiliśmy pierwsze prototypy, za które dostaliśmy wyróżnienie w konkursie “Młodzi na start”. Wróciliśmy do Polski, aby te wszystkie inspiracje i pomysły przenieść tutaj. Wiele miesięcy poświęciliśmy na przygotowania - szukaliśmy odpowiednich form i miejsca, gdzie będziemy mogli wyprodukować pierwsze elementy. Okazało się, że musimy trochę dostosować nasze wizje do możliwości produkcyjnych, co w efekcie było bardzo twórcze i uczące. Finalnie, po 11 miesiącach powstała pierwsza ceramiczna kolekcja.
Skąd czerpiecie inspiracje do pracy?
Inspiruje nas codzienne życie, prostota, nie wielkie sprawy. Staramy się być uważnymi obserwatorami tego co robimy, czego używamy, jak używamy, jak wykonujemy proste czynności. Przyglądamy się jak ludzie funkcjonują na co dzień w różnych skalach, czym się otaczają - od skali minimalnej typu kubek, po maksymalną typu budynki, przestrzenie, wnętrza.
Natura - ona też nas fascynuje i jest dla nas ważna. Dlatego szukamy naturalnych materiałów i kolorów. No i spójność, której akurat nauczyliśmy się na architekturze, na kursie o tektonice. Spójność, która oznacza wykorzystanie materiału odpowiadającego funkcji danego przedmiotu - np. butelki dla dzieci nie produkuje się ze szkła.
Nie bez znaczenia były dla nas także podróże. Pokazują alternatywy i uczą różnych pól widzenia.
Skąd pomysły na printy i notesy?
Papier jest kolejną naszą materiałową fascynacją, zwłaszcza, że znaliśmy go wcześniej. W Mleko Living chcieliśmy go na nowo zinterpretować. Wyszły notesy w całości zgodne z naszą filozofią - z papieru w 100% recyklingowanego, bez żadnych folii i printów, w kojących kolorach ziemi. Są takie … prawdziwe. Sami chętnie ich używamy, zapisujemy przepisy kulinarne w „Przepiśniku”, który powstał, aby nie szukać przepisów w telefonie i mieć wszystkie wypróbowane w jednym miejscu.
Jakie macie plany na przyszłość? Szykujecie jakieś niespodzianki? Czy możemy spodziewać się kolejnych elementów Mleko Living?
Mamy plany na koniec tego roku i na wiosnę. Nie do końca zdradzimy szczegóły, bo mamy mnóstwo pomysłów i pewne elementy mogą się zmienić. Powiemy tylko, że kontynuując filozofię Mleko Living pracujemy nad meblami, mniejszymi, bądź większymi. Marzą nam się jeszcze tekstylia i to, aby nasi klienci czuli podobnie do nas i wracali po kolejne elementy, w które wkładamy dużo serca.
Dziękuję za rozmowę.
Angelika Gromotka / Sayio
Czas generowania strony: -1731838506,31s