Dla projektantki, Agaty Chomiak, najważniejsze są: praca w poczuciu misji, moc sprawcza przy kreowaniu otoczenia i gustów oraz przyjemność, jaką daje uśmiech zadowolonego klienta. W każdym projekcie architektka stara się znaleźć kompromis między wizją projektową, a zamysłem inwestora.
,,Pamiętając o estetycznym i artystycznym wymiarze, mając na uwadze oczekiwania klienta, zawsze staram się projektować wnętrza szyte na miarę, zarówno te prywatne jak i komercyjne. Projektowanie to zatem nie tylko praca, ale cała filozofia. Mam nadzieję, że zawsze pozostanie moją pasją dlatego cały czas staram się ją pielęgnować, unikając rutyny, szukając sposobności, ciągłej gotowości rozwoju, inspiracji… ” - deklaruje założycielka FABRYK – ART.
Mój ulubiony styl projektowania to… trudno to nazwać stylem – chyba bardziej tendencją. Ale bazując na własnej intuicji, doświadczeniu, wyczuciu estetyki, z którą ktoś się może identyfikować lub nie, zwykle dążę do minimalizmu, wyróżniającego się prostotą, puryzmem. W swoich aranżacjach stawiam przede wszystkim na estetyczną funkcjonalność, dążąc do stworzenia przestrzeni komfortowych i przyjaznych. Ważna jest dla mnie poprawna kompozycja, czysta i oszczędna forma, oryginalne połączenia faktur, dbałość o detal.
W projektowaniu najtrudniejszy jest... wybór. Podjęcie ostatecznej decyzji, której powinnam być w 100% pewna, wybierając spośród morza możliwości, którymi zalewa nas świat. Moim największym zmartwieniem jest pośpiech i presja czasu, które bardzo ograniczają proces twórczy. Klienci często przychodzą do mnie w ostatniej chwili, kiedy projekt powinien być już na mocno zaawansowanym etapie.
W projektowaniu najprzyjemniejsze jest... projektowanie, a więc cały proces tworzenia, kreowania i wszystko co z tym związane: intensywność myśli, burza mózgu, wytężanie umysłu, próbowanie, sprawdzanie, zestawianie, to znów wracanie do pierwotnej koncepcji .
Inspiracją w pracy jest dla mnie... natura. W sensie dosłownym i przenośnym. Uwielbiam wszystko, co wprowadza w kompozycji ład i porządek, bo te sprawiają, że czujemy się dobrze. A chyba nic innego nie ma na ludzi tak zbawiennego wpływu jak przyroda, która jest uporządkowana po swojemu. To właśnie ona, przy swej uniwersalności i ponadczasowości, otula spokojem i dodaje szlachetności.
Marka, która mnie nieustannie zachwyca… Vibia, Foscarini, Catellan, Bonaldo, Bisazza, Zuchetti… Zachwyca mnie wszystko to, co kojarzy się z dobrym, włoskim designem. Och, jak ja bym wszystkim moim klientom życzyła zasobności portfeli na miarę tych produktów. Choć cieszy, że i polskie wzornictwo nie odstaje i świeci przykładem w solidności i jakości.
Moim ulubionym kolorem we wnętrzu jest... nieustannie jestem wierna monochromatycznym wykończeniom wnętrz, w myśl zasady LESS IS MORE. Zwykle więc bazą są uniwersalne kolory ziemi. Staram się używać maksymalnie trzech wybarwień, a kolor kontrastowy wprowadzam jedynie w formie akcentu. I właśnie ten akcent kolorystyczny, o ile nie ma usilnych nacisków na konkretną barwę ze strony Inwestora, zdradza często mój stan ducha ;) a także trendy, z zachowaniem oczywiście zdrowego rozsądku. By tego było mało, namawiam klientów, by wnętrze domu czy mieszkania potraktować kompleksowo i konsekwentnie, a więc kolor i motyw przewodni przenika wszystkie pomieszczenia, tworząc spójną i analogiczną całość.
Gdybym nie została architektem wnętrz zapewne byłabym... społecznikiem, dziennikarzem śledczym, psychologiem, handlowcem, leśnikiem, przedszkolanką… jedno jest pewne - kimkolwiek bym nie została, na pewno robiłabym to, co kocham, co służy innym i niesie radość.
Czas generowania strony: -1734500646,33s