Pracownia PULVA przeszła niedawno gruntowną metamorfozę wizerunku. O jej powodach, założeniach, a także o tym, co kryje się głębiej - o inspiracjach, filozofii pracy rozmawiamy z jej założycielem, prawdziwym humanistą i człowiekiem renesansu Adamem Pulwickim.
Czym jest PULVA i jakie ma ideały?
PULVA to pewna wizja świata i człowieka. Świata estetyki i wnętrz tak potrzebnych każdemu z nas. W naszej pracy poruszamy się wokół najważniejszej przestrzeni życiowej, jaką jest DOM. Tworzymy go, wsłuchując się w ludzkie potrzeby i otwierając na estetykę i emocje, jakie odnajdujemy w naturze.
W ostatnim czasie wypracowaliście bardzo czytelny i spójny przekaz wokół pracowni. Odświeżenie wizerunku marki PULVA to świeża sprawa. Co Was do niego skłoniło?
Nowy wizerunek to kolejne, po wydanym w 2011 roku albumie BOOKVA, podsumowanie i chęć zdefiniowania tego, jacy jesteśmy. Na stronie www.pulva.pl pokazaliśmy ważne dla nas relacje pomiędzy wnętrzami, jakie projektujemy i naturą. Mówimy tam sporo o ludziach, którzy nam zaufali, bo to ich zadowolenie jest dla nas najważniejsze.
Podeszliście do sprawy kompleksowo. Zaproszona przez Was do współpracy agencja reklamowa przygotowała strategię komunikacji, key visual, claim, stronę www, materiały B2B. Jaka miała być myśl przewodnia całości?
Myśl przewodnia to fakt, że pracujemy dla drugiego człowieka i jesteśmy do Jego usług. Mamy 20 lat doświadczeń projektowych, jesteśmy profesjonalnym zespołem architektów wnętrz i zapraszamy do skorzystania z naszej wiedzy. Wiedza to jedno, a drugie to estetyka, w jakiej pracujemy. Co ważne estetyka, która ma odbicie w wielu realizacjach, które są w naszym portfolio. A realizacje to szczęśliwi ludzie. W pewnym sensie zmieniamy zatem świat na lepszy, a to jest bezcenne.
Czy to, że włożyliście ostatnio w te kwestie tyle energii i serca, oznacza, że uznajecie wizerunek za temat ważny dla pracowni projektowania wnętrz? Jeśli tak, to dlaczego?
Zaufaliśmy w pewnym sensie agencji Minima. Chcemy, aby dzięki nam ludzie lepiej funkcjonowali, było im łatwiej podejmować decyzję dotyczącą partnera, jakim powinien być architekt wnętrz. Dzięki naszemu nowemu wizerunkowi chcemy być postrzegani jako świadoma pracownia działająca dla drugiego człowieka, posługując się określoną estetyką.
Mam wrażenie, że Wasz nowy wizerunek nie jest sztucznym bytem, tylko autentycznym wynikiem tego, jacy ludzie tworzą Waszą firmę. Pracownia PULVA już na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie bardzo harmonijnie dobranej grupy osób. To chyba trochę jak z zespołem muzycznym. Każdy musi być osobowością, a jednocześnie umieć tworzyć w teamie i mieć podobny styl. Czy trudno było się wzajemnie odnaleźć?
To, jakie tworzymy wnętrza, wynika w dużej mierze z naszych uwarunkować estetycznych i wrażliwości. Obok pracy są też pasje, natura, wysokie góry, podróże, przestrzeń muzyczna, jest balet, architektura oraz — bardzo dla nas ważna — sztuka. To one — obok doświadczeń — wpływają na naszą świadomość. Pracownia PULVA to zespół zbudowany z wrażliwych i utalentowanych osobowości, dla których wspólnym mianownikiem jest minimalowa estetyka. Bycie projektantem to wielki przywilej, ale też ogromna odpowiedzialność. Nie tylko ta techniczna, ale i ważniejsza, emocjonalna, zwłaszcza jak mówimy o codziennym życiu drugiego człowieka.
Ostatnio powstaje bardzo wiele projektów związanym z nurtem ekologicznym. W architekturze zwraca się na przykład uwagę na zastany krajobraz i buduje zgodnie z uwarunkowaniami, nie wycinając drzew, ale dostosowując bryłę do naturalnego ukształtowania terenu. W designie powstają projekty utrzymane w podobnym duchu — choćby świetna budka lęgowa dla jerzyków Aleksandry Mohr dostosowana do montażu na elewacjach współczesnych budynków. Czy to podejście do projektowania jest Wam bliskie?
Nie projektujemy takich wnętrz od wczoraj, bo taka jest moda: powszechna negacja pędzącego świata. Mamy tak od zawsze. Osobiście już na poziomie studiów na Akademii Sztuk Pięknych budowałem moje emocje związane z naturą, kolorami, detalem, ładem i spokojem. Od 8 lat świadomie korzystam z tej wrażliwości. Taki też jest zespół pracowni, którą tworzę. Uwielbiamy rozmowy o niuansach kolorystycznych, dobory materiałowe tworzące spójne kompozycje, budowanie indywidualnego świata dla konkretnych osób. Nie jesteśmy związani z żadnym z nurtów. Uważamy, że mamy obowiązek mówienia o tym, jak ważna jest natura i jak wiele możemy od niej dostać, nie ingerując w jej stan. Lubimy skromność i umiar. Negujemy chwilowe mody i plastikowe wizje świata. Naszym marzeniem jest zbliżenie człowieka do zdefiniowania swoich faktycznych potrzeb i budowania swojej wrażliwości. Otacza nas komercyjny świat i sami w nim funkcjonujemy, dbamy zatem, aby był on tworzony mądrze. Dzięki naszej pracy mamy na to wpływ. Dlatego też nasze projekty będą coraz bardziej skupione na człowieku.
Będąc w Barcelonie i odwiedzając budynki Gaudiego, miałam przyjemność obejrzeć wystawę dotyczącą jego prac. Umieszczono na niej między innymi szyszki, muszle, szkielety zwierząt, które w bardzo bezpośredni sposób uzmysławiały, jak bardzo natura odcisnęła się na jego myśleniu o architekturze. W swoim statemencie podkreślacie, że szukacie w podobnych rejonach. Jak konkretnie przekłada się to na Wasze projekty? Na co zwracacie szczególną uwagę?
Andy to kamienie i piasek, szarości, żółcienie, brązy, intrygujące tekstury i ciepłe barwy. Wysokie Himalaje to z kolei błękity, nieskończone odcienie bieli i szarości, stonowane i czasami bardzo chłodne. Jeziora górskie to szalone amaranty, głębokie zielenie zdolne tak szybko przejść w niezdefiniowane głębokie granaty, a nawet czernie. Polskie pochmurne niebo to nasza ulubiona paleta barw podobnie jak zimowa biel. Kolory to chyba największy prezent, jaki otrzymaliśmy od natury. Uwielbiamy ją za to.
Pracujecie zgodnie z własną filozofią, według której wnętrze ma być tłem dla człowieka; oazą, w której odpoczywa od rzeczywistości, miejscem, które daje mu wytchnienie i w którym może skupić się na własnych emocjach. Co nie wyklucza efektowności. Wasze projekty robią ogromne wrażenie. Są perfekcyjne, ale i bardzo wymagające. Czy bałaganiarze i dzieci mają szansę się w nich odnaleźć?
W jakimś sensie każdy człowiek lubi porządek. Bo taka jest sama natura. Mamy pory dnia, roku, nie mamy na to wpływu. Nasze wnętrza nie są jednak dla każdego, dlatego trafiają do nas ci, którzy potrzebują właśnie spokoju, azylu i miejsca, w którym nic tego nie zakłóca. Co może zaskakiwać, są wśród nas „tacy ludzie” i — co więcej — są „takie dzieciaki”. To trochę tak jak z czytaniem książki. Aby ją przeczytać i zrozumieć, potrzeba ciszy i skupienia. Z doświadczenia powiem, że takie wnętrza mobilizują też do porządku i nie lubią bałaganu. Osobiście bardzo lubię tę mobilizację.
Jakie góry do zdobycia stoją przed PULVĄ w tym roku? O czym marzycie?
Od lat stawiamy sobie wysoko poprzeczkę, mamy ku temu powody i determinację do działania. Chcemy zatem częściej dzielić się naszym doświadczeniem z innymi ludźmi. Marzymy o lepszej wzajemnej komunikacji pomiędzy ludźmi, zrozumieniu oraz szacunku. Nasza przestrzeń zawodowa to emocje nie zawsze pozytywne, marzymy zatem o większej codziennej radości z tego, co powstaje. Zapewniam po moich wielu doświadczeniach, zrealizowanych projektach, a także podróżach, że mamy bardzo dużo powodów do tego, by być szczęśliwymi ludźmi. Marzy nam się również certyfikacja zawodu architekta wnętrz. Zbyt wiele osób bezpodstawnie podpisuje się pod tą trudną i odpowiedzialną pracą. Zależy nam też na budowaniu świadomości estetycznej Polaków. Dziękujemy zatem za rozmowę i wyróżnienie naszych działań.
Strona pracowni PULVA: www.pulva.pl
Czas generowania strony: -1732578103,06s