Bielany to jedna z najspokojniejszych i najbardziej zielonych dzielnic Warszawy. Nie brakuje w niej też malowniczych zakątków z zabytkową zabudową – wymarzonych na niedzielne spacery. W ciągu tygodnia natomiast wielkim walorem tej części miasta jest wygodny dojazd do centrum. Nic dziwnego, że właśnie tu zdecydowała się osiąść para inwestorów z dwojgiem dzieci i… kolejnymi w planach. Znaleźć w ofercie deweloperów odpowiednio duży metraż nie było łatwo. Stanęło więc na zakupie dwóch sąsiadujących mieszkań z wyjściem do ogródka. Połączenie ich w spójną, harmonijną i wygodną całość stało się kluczowym, choć nie jedynym wyzwaniem w aranżacji tej przestrzeni.
Na czym jeszcze zależało inwestorom? – Przeprowadziliśmy wiele rozmów o ich stylu życiu. Wynikało z nich, że dom będzie tętnił życiem – wspomina arch. Jacek Tryc. – Poza tym właścicielom marzyły się wnętrza o tradycyjnym charakterze. Zgodzili się jednak ze mną, gdy zaproponowałem, by elementy klasyczne pojawiły się w postaci oszczędnych sztukaterii czy detalu mebli, a całość zyskała nowoczesny rys. Finalnie udało się uzyskać efekt, który zarówno satysfakcjonuje inwestorów, jak i standardy projektowe mojej pracowni.
Mieszkanie do bycia razem
W jaki sposób architekt przełożył potrzeby przyszłych użytkowników na język architektury wnętrz? Sercem mieszkania uczynił obszerną część dzienną, której centralnym punktem jest stół. Wokół niego koncentruje się życie całej rodziny, przy nim odbywają się posiłki i spotkania. Po jednej stronie tego mebla zlokalizowana jest kuchnia, po drugiej salon. Co charakterystyczne, w sąsiedztwie kanapy znajdziemy bibliotekę, nie ma natomiast telewizora. – Wszystko po to, by ci, którzy tu przebywają, spędzali czas rzeczywiście razem – objaśnia Jacek Tryc. Nie znaczy to, że rodzina nie ogląda np. dobrych filmów. Gdzie? O tym za chwilę.
Tymczasem zwróćmy uwagę, że we wszystkich pomieszczeniach – również w przedpokoju, a nawet w łazienkach – występuje ta sama podłoga, dębowa jodełka. Prezentuje się dość tradycyjnie, ale jest to deska warstwowa, bardzo stabilna. Poza tym w całym mieszkaniu znajdziemy tylko jeden kolor ścian, jeden rodzaj drewna, jedną formułę mebli. Ten umiar znakomicie porządkuje przestrzeń, ale i daje jej wielki walor ponadczasowości. Co więcej, na tak neutralnym, uspokojonym tle drobnymi zabiegami można osiągać duże efekty nastrojowe czy wizualne.
Za stołem. Kuchnia
Otwarta na salon kuchnia dzieli się na dwie części. Najbliżej wspomnianego już dużego stołu z krzesłami (TON) znalazła się obszerna zabudowa o kształtach i funkcji przepastnego kredensu. Wszystkie wymienione tu meble powstały z dębiny. – Wybraliśmy i zastosowaliśmy naturalne drewno, bez imitacji. Powodów jest kilka, ale jednym z najważniejszych jest to, że tego rodzaju materiały szlachetnie się starzeją. Żyją i dojrzewają wraz z użytkownikiem. To dla mnie ważny aspekt projektowanych wnętrz – zaznacza Jacek Tryc.
Strefa użytkowa, w której przygotowuje się posiłki, gotuje, smaży i zmywa naczynia, znajduje się w głębi pomieszczenia. Dominują tu minimalistyczne białe fronty, skontrastowane z czernią kamiennych blatów. Ten sam koloryt ma też równoległa do stołu wyspa. Wizualny minimalizm służy temu, by kuchnia nie zdominowała przestrzeni dziennej, ale jednocześnie była w pełni funkcjonalna. Służą temu m.in. blaty frezowane tak, by płyta kuchenna albo ociekacz nie konkurowały z przestrzenią roboczą. Multifunkcjonalna jest też m.in. bateria hansgrohe Focus M41 z wyciąganą wylewką prysznicową, zakresem obrotu do 360° i dwoma rodzajami strumienia.
Niemniej warto przyjrzeć się wyspie, która wyraźnie poszerza przestrzeń pracy. Choć osłania część sprzętów (m.in. piekarnik), a inne chowa w sobie (jak wysuwający się z blatu okap), to nie odcina kuchni od salonu, nie dzieli przestrzeni, lecz przeciwnie – spaja je. Umożliwia wspólne gotowanie, pozwala strzec dzieci bawiących się w salonie, ułatwia organizowanie imprez. Wpisuje się więc wyraźnie w zasadę zwracania całego mieszkania – także kuchni – ku stołowi.
Relaks wśród książek. Salon
Po połączeniu dwóch mieszkań w jedną całość, apartament z trzech stron otwiera się na prywatny ogródek. Domownicy chętnie korzystają z jego uroków, gdy tylko pozwala pogoda. A kiedy słońca brak, mogą zatopić się w lekturze. – Dobrze, gdy książki są pod ręką, w salonie, bo to sprzyja korzystaniu z nich. Inaczej niż gdy stoją zamknięte w oszklonych szafach np. w gabinecie – zwraca uwagę Jacek Tryc. Zaprojektowany przez niego elegancki, prosty dębowy regał wizualnie porządkuje feerię kolorów okładek.
Znacznie mniej rygorystyczna jest kanapa. To model modułowy, można więc ją rozłożyć, by np. zamienić sofę w dwa fotele. I to nie tylko na etapie zakupu. Konstrukcja mebla pozwala w prosty sposób dopasowywać go na bieżąco do doraźnych potrzeb użytkowników. Wyposażenia strefy wypoczynku dopełniają dwa wygodne, ale lekkie fotele i niski stolik kawowy. Wieczorami całość oświetlają nowocześnie klasyczne lampy z motywem plis.
Krok w stronę sztuki. Przedpokój
Korytarz, który wita i domowników, i gości przekraczających drzwi apartamentu, łączy także część dzienną z pokojami prywatnymi. Ponieważ na tyłach znanego nam kredensu mieści się obszerna garderoba, tu wystarczają dekoracyjne wieszaki toczone z drewna oraz niewielka szafka na buty (widać je na zdjęciu wyżej w tekście). Ozdobą tej strefy jest obraz namalowany przez znanego warszawskiego artystę, Michała Wareckiego.
Cisza i spokój. Sypialnia
Niewielką sypialnię bez mała wypełniło szerokie, wygodne łóżko z miękkim, tapicerowanym zagłówkiem. – Centralne usytuowanie tego mebla podkreśla główną funkcję pomieszczenia – zaznacza architekt. Główną, ale nie jedyną, bo choć nie ma tu np. miejsca do pracy, ścianę naprzeciwko łóżka wypełniła minimalistyczna szafa. Za sprawą lekkich, dyskretnych, nowoczesnych form aranżacja sprzyja wyciszeniu i regeneracji.
Sprawa rozwojowa. Pokoje dzieci
Dwa bliźniacze pokoje dziecięce – każdy dwuosobowy – są zdecydowanie nietypowe. – Pojawiają się tu dokładnie te same materiały, kolory i formy, co w całym mieszkaniu – zauważa Jacek Tryc. – Nie brakuje barw, bo wnoszą je książki, zabawki i plakaty, a więc elementy łatwe do zmiany. Dziecięcy charakter mają też łóżka, stolik i krzesełka, które kiedyś będą musiały zostać wymienione na większe. Natomiast pozostałe elementy miały być uniwersalne, trwałe i odporne na zmiany potrzeb czy oczekiwań młodych użytkowników, związane z dorastaniem – objaśnia autor projektu.
Centrum rozrywki. Pokój kinowy i „zabawownia”
Wyjątkowe przeznaczenie mają wnętrza powstałe w mniejszym z dwóch pierwotnych mieszkań. Jedno z nich łączy w sobie funkcje gabinetu, pokoju gościnnego oraz prywatnej sali kinowej z rzutnikiem i rozwijanym ekranem. Dlatego m.in. stanęła tu rozkładana kanapa, która jednak częściej niż nocującym gościom służy domownikom zasiadającym do oglądania starannie wybranych filmów.
Stąd też przechodzi się do kolejnego pomieszczenia – pokoju zabaw. Najważniejszym jego elementem jest konstrukcja łącząca w sobie elementy zjeżdżalni, drabinki, sieci do wspinania się i „bazy” poniżej. Całość ma charakter samonośny, więc w przyszłości bez dużych nakładów będzie można urządzić tutaj np. domową siłownię albo dodatkową sypialnię. Z myślą o tym, tak jak i w pokojach dziecięcych, pojawiły się tu te same, co w całym domu, materiały, kolory i wykończenia. Swe przeznaczenie łatwo zmieni także obszerna zabudowa, która dziś pozwala utrzymać w porządku niemal dowolną liczbę zabawek.
Człowiek i natura. Łazienki
Na koniec zajrzyjmy do łazienek. W najmniejszej z nich – a właściwie w toalecie przy salonie – znalazło się miejsce wyłącznie na WC oraz umywalkę. O urodzie wnętrza decyduje przede wszystkim interesująca kolorystyka oraz szlachetna prostota materiałów. Ciekawym zabiegiem jest powtórzenie wzoru jodełki z podłogi – na ścianie. O dużej konsekwencji projektanta świadczy również zastosowanie tu blatu z masywu dębowego, a także wybór do wszystkich łazienek jednej kolekcji armatury – nowoczesnej, geometrycznej w kształtach serii hansgrohe Talis S.
Na zdjęciu po prawej stronie widzimy natomiast łazienkę rodziców – jedną z dwóch w strefie prywatnej. Szafki z taflami nie tylko powiększają pomieszczeni, ale mieszczą kosmetyki i przybory toaletowe. Ważnym elementem wyposażenia jest bidetta, czyli specjalna słuchawka prysznicowa, która wzbogaca strefę WC o zalety bidetu. Minimalistyczną aranżację łazienki uzupełnia zlicowany z posadzką brodzik typu slim. W niezwykle konsekwentnej kreacji Jacka Tryca ta mała biała przestrzeń staje się wyjątkiem, który potwierdza regułę.
Projekt: Jacek Tryc
Stylizacja: Romana Tryc
Zdjęcia: Jacek Tryc
Czas generowania strony: -1734505880,73s