"Duże grono stałych klientów dopinguje do pracy, ciągłego rozwoju, kreatywności. Do każdego projektu podchodzę bardzo indywidualnie i jednostkowo. Dużą wagę przywiązuję do ergonomicznego ustawienia przestrzeni. Stosuję materiały pasujące do skali projektowanego obiektu i portfela inwestora. Wyznaję zasadę, że powstałe z moich projektów wnętrza mają być wygodne, funkcjonalne, piękne i przyjazne użytkownikowi!" - deklaruje Aleksandra Guzera-Białek, absolwentka wydziału Architektury Wnętrz na Akademi Sztuk Pięknych w Krakowie.
Strona pracowni: www.olapracownia.pl
Mój ulubiony styl projektowania to… Nie przywiązuję się do konkretnych stylów i ich nazw. Lata praktyki pokazały, że każdy pod daną nazwą rozumie zupełnie coś innego. Projektuję wnętrza „skrojone na miarę” potrzeb i budżetu klienta. Jak dobra krawcowa, która uszyje równie dobrze suknię balową i „małą czarną”.
W projektowaniu najtrudniejsze jest… Najtrudniejsze pojawia się po zakończeniu projektu, podczas jego realizacji. Piętrzące się problemy na budowie z ekipami, terminami dostaw, uszkodzonymi materiałami przerastają inwestorów. I jak to zwykle bywa winny jest architekt wnętrz.
W projektowaniu najprzyjemniejsze jest… Moment tworzenia koncepcji: poszukiwanie materiałów, zestawianie ich razem, wynajdywanie rynkowych nowości tak, aby powstała harmonijna całość przyjazna użytkownikowi, a za razem intrygująca i innowacyjna.
Inspiracją w pracy jest dla mnie… Inspiracją są podróże: małe i duże, dalekie i bliskie.
W polskich projektach najbardziej denerwuje mnie… Nic mnie nie denerwuje. Nie oceniam projektów przez pryzmat narodowości twórcy.
Marka, która mnie nieustannie zachwyca… Od lat przyglądam się, korzystam i czekam na nowości firmy Omexco. Ta tradycyjna manufaktura wyczarowuje cudeńka do przyklejenia na ścianie. Różnorodność struktur, faktur, kolorów wciąż mnie zachwyca i daje olbrzymie możliwości kreacji wysublimowanych wnętrz.
Moim ulubionym kolorem we wnętrzu jest… Lubię kolory przełamane, niejednoznaczne, nie „prosto z tuby”, trudne do nazwania: czy to szarość, czy to beż.
Mój ulubiony zagraniczny architekt wnętrz to… Obserwuję światowe trendy ogólnie i globalnie. Lubię nowojorskie pracownie projektowe za rozmach, świeżość pomysłów i odważne zestawienia.
Mój faworyt wśród designerów produktów wnętrzarskich to… „Wielcy Krawcy”, którzy w swojej dziedzinie osiągnęli już wszystko i wkroczyli do urządzania wnętrz: Armani, Versace, Antonio Citterio, Jean Paul Gaultier, Ralph Lauren czy Christian Lacroix. Podchodzą do wnętrz kompleksowo, proponując całe linie stylistyczne architektoniczno – dekoratorskie. „Ubierają wnętrza” z największą dbałością o szczegóły.
Gdybym nie została architektem wnętrz zapewne byłabym… Inny zawód mi chyba nie groził. Od najmłodszych lat przestawiałam meble, przemalowywałam i tapetowałam ściany, dorabiałam elementy dekoracyjne na szydełku czy drutach, szyłam, rysowałam i rzeźbiłam. Ale gdybym rzeczywiście minęła się z architekturą wnętrz, pewnie poszłabym w kierunku którejś innej mojej pasji: gotowania lub jeździectwa.
Czas generowania strony: -1660676899,48s